Najczęściej z koprofagią spotykamy się u młodych rosnących psów i szczeniąt. Z problemem pierwszy raz zetknęłam się kilka lat temu, podczas pierwszego złamania u mojej niehodowlanej suczki Tosi. Suczka po pierwszym złamaniu, obsesyjnie zajadała się odchodami na spacerach, doprowadzając mnie tym do rozpaczy. Dziś wiem, że robiła tak, ponieważ potrzebowała witaminy K2, która była jej właśnie potrzebna do regeneracji kości.
W odchodach zwierząt i ludzi, które szczeniak potrafi zjadać pasjami, są spore ilości potrzebnych bakterii, węglowodany, tauryna i witaminy K oraz B12. Psiaki, które rosną potrzebują szczególnie równowagi wapniowo-fosforanowej, a żeby wapń dobrze się wchłaniał potrzebna jest do tego witamina D3 i właśnie K2. Tak więc to naturalne, że szczeniak czy młody pies odruchowo i instynktownie sam „poprawia” w swoim organizmie czego mu brakuje.
Nie denerwuj się więc na swojego szczeniaka czy dorosłego psa, który stołuje się na łące, czy w krzakach, a wyciągnij wnioski, że powodem jest „niedożywienie”.
Młode psy bardzo często mają w parze niedobory B12 i kwasu foliowego, warto sprawdzać te parametry w krwi, niedobór będzie objawiał się permanentnymi biegunkami, zjadaniem trawy, liści, gałązek i odchodów. Ja swoim dorastającym szczeniakom podaję foliany i staram się bardzo tego pilnować.
W poszukiwaniu odpowiedzi na te wszystkie pytania jakie miałam w głowie odnośnie niedoborów i niedożywiania u szczeniąt, natknęłam się na liczne fora hodowców psów i powtarzające się w kółko te same rady i sposoby, jak skutecznie zatrzymać ten irytujący zwyczaj stołowania się na polach i w krzakach naszych psów. Naprawdę często pojawiającą się radą było podawanie bananów i o dziwo ananasa!
Prozdrowotne właściwości bananów wynikają między innymi z bogatej zawartości witamin, minerałów i antyoksydantów, energia i kaloryczność ich pochodzi głównie z węglowodanów, zawierają witaminę C, solidne ilości potasu! ale co ciekawe banan jest źródłem witaminy B6, która wspiera produkcję „hormonu szczęścia”, czyli serotoniny. To by tłumaczyło może dlaczego pieski odpuszczają sobie tą chwilę szczęścia w zaroślach, umazane po uszy, mając podawane banany codziennie ;)
Spora ilość hodowców dzieliła się doświadczeniami ze spacerów z psami, u których nie obserwowano zainteresowania odchodami, kiedy przed wyjściem na spacer dostawały kawałek ananasa z puszki. Nie znalazłam nigdzie fachowej odpowiedzi czemu tak się dzieje? Czy słodko cierpki smak ananasa blokuje chęć zajadania odchodów na spacerze? Przecież podanie go chwilę przed wyjściem nie dostarczy brakujących mikroelementów w diecie, jak np. mangan. Ananas jest doskonałym źródłem manganu i tiaminy – mikroelementów, które są kofaktorami wielu enzymów odpowiedzialnych za produkcję energii i obronę przed wolnymi rodnikami. Jeden z enzymów wymaga właśnie manganu, by "rozbroić" groźne cząsteczki wytwarzane w mitochondriach.
Tiamina z kolei jest koenzymem biorącym udział między innymi w przemianie węglowodanów, alkoholu i syntezie niektórych związków organicznych. Jest szczególnie polecana przy zaburzeniach na tle nerwowym i zakłóceniach rytmu serca oraz przy zwiększonym stresie i wysiłku fizycznym.
W mojej hodowli miałam już różne przypadki charcików stołujących się na polach i w krzakach. U jednych pomogły naturalne probiotyki typu kapusta kiszona i lucerna, u innych dopiero banany i rumen tabs w połączeniu z kiszonkami, ale Ci bardziej zatwardziali ustępowali dopiero pod działaniem EM probiotyku w płynie! Z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że to już potężne oręże w walce z tym przykrym i uciążliwym problemem na co dzień. Ja swoim uparciuchom podaję go w wodzie, dolewając łyżeczkę od herbaty do miski z wodą. Kupuję 500 ml na Allegro i trzymam w lodówce, staram się zużyć w przeciągu 2 tygodni. W moim stadzie, przy wielu psach, to wygodne, ale domyślam się, że dla właściciela jednego charcika EM Probiotyk będzie niewykorzystany. Trzeba albo zamrozić połowę zawartości opakowania, albo podzielić się z innym właścicielem młodego charcika.
Podsumowując koprofagia dotyka najczęściej szczeniaki i młode psiaki podczas okresu wzrostu i wymiany zębów. Zawsze przejawia się, jako objaw niedoborów. Nie namawiam nikogo, aby w tej chwili zakupił cały worek suplementów z mojego pierwszego zdjęcia (na samej górze) i naraz podawał je swojemu charcikowi, ale zawsze namawiam w swoich artykułach, gdzie poruszane są problemy dotyczące młodego psa, żeby robił regularne badania krwi z rozszerzonym jonogramem i bardzo, bardzo dobrze karmił swojego młodziutkiego charcika włoskiego. Z pewnością karmienie szczeniaka tylko suchą karmą, czy tylko puszkami nie wystarczy. Odpowiadając na pytania, które często zadają mi właściciele charcików "Czy podawać świeże żwacze wołowe wraz z zawartością?", odpowiadam NIE, nie ma takiej konieczności, jeśli podajemy regularnie kiszonki, szczególnie kapustę kiszoną. To dokładnie te same bakterie kwasu mlekowego, powstające w procesie fermentacji, a oszczędzimy sobie koszmarnego smrodu w mieszkaniu.
W moim domu charciki przywołuję do siebie na smaczki z ogórka kiszonego, albo banana. Codziennie rano kroję do miseczki plasterki ogórka i banana. Używam ich też do przywoływania na spacerach, noszę w plastikowym małym opakowaniu i za każdym razem, jak charcik do mnie przybiegnie, dostaje plasterek przysmaku. Każdy charcik czy to dorosły, czy 5 miesięczne szczenię, zjada dziennie jednego małego ogórka kiszonego i 1/3 średniego banana oraz jedną dużą łyżkę stołową kapusty dziennie! Kapustę kiszoną czasem muszę drobno pokroić i wymieszać z gotowanym mięsem, czy z karmą z puszki, większość z nich jednak zjada kapustę kiszoną bezpośrednio z miski, gdzie stawiam rano zawsze pół kg świeżej kiszonej kapusty. Młode psy, między 4, a 9 miesiącem życia dosłownie się tym zajadają i nieraz muszę im zabierać w obawie przed przejedzeniem. Na pytanie czy po kiszonkach nie dostają biegunki? Nie. Przeciwnie, ich kupy są zwarte i twarde dzięki probiotykom.
Ważne też żeby kupować kapustę kiszoną i ogórki z dobrych lokalnych warzywniaków, a nie te w marketowych woreczkach. Więcej na temat żywienia charcika włoskiego i suplementowania napisałam na swojej stronie w dość szczegółowym artykule ŻYWIENIE i tam też bardzo obszernie napisałam o kapuście kiszonej i lucernie - czyli najlepszych naturalnych probiotykach!
Dla tych jednak, których nie interesuje szczegółowe żywienie psa, a sam problem zjadania nieczystości na spacerach, poniżej kopiuję fragmenty:
Kapusta kiszona
Możemy kupować drogie probiotyki psom w przychodniach weterynaryjnych, ale po co jeśli wystarczy garstka kiszonej kapusty dziennie. Kapusta ma wiele dobroczynnych bakterii dla przewodu pokarmowego psa i naszego ludzkiego, w tym bakterie kwasu mlekowego, powstające w procesie fermentacji. Sprawne i zdrowe jelita to zdrowy mózg i układ nerwowy. Dbając o dobre bakterie dla naszych jelit, dbamy w zasadzie najlepiej o zdrowie naszego psa i swoje. Kapusta kiszona należy do produktów o dużej zawartości witaminy K. W 100 g zawiera 13,1 Μg, tj. 20% dziennego zapotrzebowania dla dorosłego człowieka. Kapusta kiszona jest także źródłem witamin takich jak C, B1, B2, niacyna, B6, B12, A, minerałów: fosfor, potas, sód, wapń, żelazo, magnez, cynk, miedź. Kapustę kiszoną dla charcika dobrze jest drobno posiekać - jedzą ją wówczas dwa razy chętniej, kiedy nie ciągną się im po brodzie długie jej części. Nieraz wkrawam drobno kapustę młodym psom do mięsa i zjadają wówczas spore jej ilości, ale generalnie stoi ona codziennie na talerzu na podłodze i wszystkie psy podchodzą i skubią ją sobie w ciągu dnia. To jedyna miska, która stoi w ciągu dnia na podłodze cały czas :) Talerz z kapustą kiszoną.
Lucerna
Przy okazji tematu o zjadaniu nieczystości na spacerach oraz dziwnych rzeczy (patyczków, ziemi, gałązek, pędów młodych roślin, korzeni), warto wspomnieć kilka słów o lucernie. Dawniej psowate żyjąc w naturalnych warunkach same regulowały sobie niedobory w organizmie, a szczególnie brak potrzebnych bakterii w przewodzie pokarmowym, skubiąc niektóre rośliny i korzonki, szczególnie to młode na wiosnę.
Lucerna to rodzaj roślin jednorocznych, dwuletnich lub bylin z rodziny bobowatych. Rodzaj liczy ponad 100 gatunków występujących na wszystkich kontynentach Starego Świata. Niektóre gatunki są cennymi roślinami pastewnymi, które uprawiane są z przeznaczeniem na zielonkę, paszę, susz, siano lub kiszonkę. Pochodzi z Bliskiego Wschodu, gdzie pod nazwą „alfalfa” stosowana jest od dawna jako środek leczniczy oraz zwiększający witalność. Do Europy przywiózł ją Aleksander Wielki, który docenił jej wartość w postaci… paszy dla koni :) Alfalfa z arabskiego znaczy „ojciec”, co prawdopodobnie ma związek z nadzwyczajnym działaniem wzmacniającym i leczniczym tej rośliny. Nie bez przyczyny biolog Frank Bouer nazwał lucernę „wielkim uzdrowicielem”.
Moim charcikom kupuję lucernę w sklepie dla koni. Granulki, wyglądające niczym pellet, zalewam ciepłą wodą i podaję wymieszane z puszką mięsną. Lucerne intensywnie podaję psom po zimie, wczesną wiosną, kiedy pojawia się u nich największe zapotrzebowanie na skubanie zieleniny na dworze. Z uwagi na właściwości odżywcze oraz bogaty skład witaminowy i mineralny lucerna może być traktowana jako naturalna multiwitamina. Stosuje się ją także w zaburzeniach układu pokarmowego – wzdęciach, wrzodach, braku apetytu. Posiada zdolność regeneracji śluzówki przewodu pokarmowego, przez co wspomaga leczenie wrzodów trawiennych i podrażnień. Dodatkowo sprzyja rozwojowi przyjaznych bakterii jelitowych i stanowi skuteczny środek przeciwgrzybiczny.
Z moich doświadczeń i obserwacji te dwa składniki charcikowej diety - kapusta kiszona i lucerna, są silnym orężem w walce ze zjadaniem nieczystości na spacerach, ale przede wszystkim są to naturalne probiotyki, których potrzebuje do równowagi każdy żywy organizm.