Główna Charcik Włoski Moje charciki Hodowla Handmade Teksty O Nas Kontakt

Sangue Azzurro

it all revolves around the italian sighthounds

Współwłasność

charciki włoskie

 

Jest to jedna z najtrudniejszych umów zawieranych między hodowcami, a nabywcami. Chcę w tym wpisie trochę ostrzec przed nią, ostudzić zapał tych, którzy chcą się połaszczyć na zakup wartościowego psa za 1/4 ceny oraz nieco szerzej napisać o jej charakterze oraz konsekwencjach jej zerwania.

Umowy współwłasności mogą być bardzo wygodne dla obu stron i realizowane latami w zgodzie, ale też nie musi być tak kolorowo. Umowa współwłasności jest super wygodna dla hodowcy i nabywcy, jeśli się dogadują i szanują nawzajem. W momencie kiedy dochodzi do konfliktu między stronami, układ zamienia się w ogromny stres dla obu stron, jak i psa. Dlatego tak ważne jest, żeby CZYTAĆ DOKŁADNIE umowę i ŚWIADOMIE ją podpisywać. Zastanów się 100 razy, zanim wejdziesz w tak trudny i wymagający układ. Tym bardziej, że chodzi o żywą istotę, a nie przedmiot i często uczucia całej rodziny oraz zestresowanego całą sytuacją hodowcy, który zainwestował w psa masę czasu i pieniędzy!

Zanim zdecydujecie się Państwo wejść w tak wymagający układ, warto sobie zadać pytanie czy aby na pewno macie odpowiednie predyspozycje psychologiczne, aby tkwić w tak „zależnym” układzie współwłasności. Pies na współwłasność to nie jest pies NA PÓŁ, nic podobnego. Nabywacie Państwo jedynie 30% udziałów w psie, przy czym hodowca jako właściciel dominujący ma tych udziałów aż 70% i to on jest głównym decydentem psa, co oznacza, że to on podejmuje najważniejsze decyzje.

Przez kilka lat na naszej stronie zakładka o współwłasności była opisywana w samych superlatywach, jednak parę przykrych doświadczeń i zderzenie z sytuacjami, których nie przewidzieliśmy, jak choćby to, że współwłaściciel zwyczajnie nie przeczytał umowy, którą podpisał, wymusiły na nas edycję tego wpisu i napisanie jej od nowa. Tym razem w zdecydowanej przewadze ponurych odcieni i w formie wręcz ostrzegawczej, ażeby skłonić Państwa do refleksji i przemyślanych decyzji.

W naszych umowach dzielimy się honorarium z kryć ze współwłaścicielem zależnym, dostaje on 25% z ceny krycia, pozostała trafia na konto hodowcy. Właściciel zależny zawsze ma wgląd w umowy i stawki kryć zewnętrznych, nic nie dzieje się za jego plecami. Zastrzegamy sobie oczywiście możliwość korzystania z psa w naszym planie hodowlanym bez ograniczeń oraz zapisujemy w umowach barter - czyli wymiany krycia za krycie z innym hodowcą. Wówczas właściciel zależny nie dostaje żadnego wynagrodzenia.

Role w umowie są wyraźnie podzielone, nie składamy się po połowie na wyżywienie psa, czy weterynarzy. Hodowca ma za zadanie doprowadzić do uprawnień hodowlanych psa oraz cennych tytułów na wystawach organizowanych przez Związek Kynologiczny. Opłaca handlerów, paliwo, hotele i bierze na siebie opłaty związane z przygotowaniem psa do wystaw oraz licznymi badaniami genetycznymi i klinicznymi.

Czasami zdarza się w hodowlach, że rodzi się z danego krycia wybitne szczenie, a na dodatek ze skojarzenia zagranicznego, przy czym hodowca nie ma już miejsca w hodowli na zostawienie sobie kolejnego samczyka. Stąd są właśnie pomysły na współwłasność psa, aby zabezpieczyć dobrze geny, na których hodowcy zależy i zabezpieczyć przyszłość psa i jakość jego życia w rodzinie, gdzie będzie oczkiem w głowie swoich ludzi. Prawda jest taka, że samczyki nie mają łatwego życia w hodowlach, gdzie jest dużo suczek, które mają nawet do dwóch razy w roku cieczkę. Pieski trzeba separować, a samczyki często chudną podczas tych 3 tygodni, nie jedzą i często nie piją. Z pewnością to bardzo wygodny układ dla hodowcy, idealny dla samczyka, a być może dogodny dla osoby, której nie stać na tak drogiego psa, a której zależy aby żyć u boku pięknego jakościowego zwierzęcia, którego nie jest w stanie nabyć w drodze umów kupna-sprzedaży.

To pewne tabu, ale prawda jest taka, że sprzedawane są najczęściej pieski, które nie rokują wystawowo, z pewnymi drobnymi wadami, za małe, albo za wysokie by włączyć je w plan hodowlany, albo po prostu nie spełniające oczekiwań hodowcy. Wielkim szczęściem jest jeśli w miocie urodzi się choć jedno wybitne szczenie! Dlatego piesek, który sprzedawany jest na współwłasność, jest psem wyjątkowo wartościowym dla hodowcy, a rodzinie, do której szczenię trafia hodowca musi bardzo ufać.

 

charciki włoskie czarne

 

Właściciel zależny nie może sobie z dnia na dzień wypowiedzieć umowy, jest zapis o 5 latach, gdzie obie strony deklarują w tym układzie konsekwentnie tkwić i wywiązywać się. Jest to zresztą całkowicie zrozumiałe, skoro hodowca zdecydował się już zaufać wybranej rodzinie, wcześniej długo przeprowadzał „rekrutację” przyszłej rodziny, zainwestował mnóstwo czasu i pięniędzy w rozwój psa i jego uprawnienia hodowlane, ma zamiar w końcu z niego korzystać swobodnie, a nie kończyć z dnia na dzień umowę! Jeśli jednak właściciel zależny nie widzi możliwości kontynuowania umowy, hodowca może zlecić prawnikowi polubowne rozwiązanie umowy na zasadzie porozumienia stron. Wówczas strony dogadują się, kto wykupuje udziały w psie.

Jest to niewątpliwie najgorsza z możliwych sytuacja dla hodowcy, który przez takie rozwiązanie traci cennego samca i często głównego reproduktora swojej hodowli. Musi zabezpieczyć tyle mrożonego nasienia, ile jest w stanie pobrać oraz wykastrować samca.

Niestety tak jak to w życiu, rozwiązanie każdej umowy przed czasem ma swój ciężar i konsekwencje.

Dlatego zanim się wejdzie w układ z hodowcą, warto sobie wyobrazić jak najwięcej kolizyjnych sytuacji, potencjalnie najtrudniejszych sytuacji jakie mogą się wydarzyć podczas trwania takiej umowy.

Z naszej strony pomagamy w tym i żeby łatwiej można się było odwołać do wyobraźni nabywcy, mamy przygotowany obszerny aneks do umowy współwłasności. Opisane są w nim krok po kroku poszczególne paragrafy umowy nieco obszerniej i bardziej przystępnym językiem. Wymienione są potencjalne sytuacje, jak będzie wyglądało zabieranie psa na wystawy i odwożenie. Znajduje się też szczegółowy opis, w jaki sposób będzie wyglądało wyrobienie psu uprawnień hodowlanych oraz potrzebnych tytułów.

Ważna uwaga - nie prowadzimy hotelu dla charcików. Nie kupujecie Państwo pieska w pakiecie z hotelem i nawet przy umowie współwłasności nie gwarantujemy pomocy w opiece nad pieskiem. Zmieniło się to 18.09.2022 z uwagi na powiększające się stado i brak umiaru w roszczeniach nabywców korzystających z tej szansy jaką oferowaliśmy na stronie cały czas. Oczywiście zawsze są wyjątki i kiedy nie będzie wyjścia, pomożemy i tak jak do tej pory to gwarantowaliśmy - " w miarę możliwości" - a nie obowiązkowo!  Łatwo sobie wyobrazić, jak trudne jest przyjęcie na 2-3 tygodnie wakacji samca, gdzie w hodowli aktualnie są szczenięta czy suczki w cieczce.

Każdy kto planuje zakup psa jakiejkolwiek rasy, na jakąkolwiek umowę, musi przemyśleć i zaplanować gdzie będzie go zostawiał podczas wakacji i wyjazdów. To taki sam obowiązek, jak karmienie psa, dbanie o niego, czy opieka weterynaryjna. Pies to wydatki i wyrzeczenia. Być może zamiast trzy razy w roku, będziecie musieli Państwo zrezygnować z wielu wyjazdów i pojechać na wakacje tylko raz do roku, albo wcale? Większość hodowców z uwagi na powiększające się stada, od lat nie jeździ na wakacje.

Ze swojej strony mogę oczywiście polecić warte zaufania hoteliki dla psów.  

Zdaję sobie sprawę, że świat hodowców i kynologów może się wydawać przeciętnemu człowiekowi dziwaczny i egzotyczny. Wybitne psy potrafią mieć po 3-5 współwłaścicieli. Kilka lat temu odkrywając takie rewelacje, łapałam się za głowę uważając to „za chore”. Dziś patrzę na to z innej perspektywy, sama będąc bardzo zaangażowana w swoją hodowlę. Hodowcy traktują swoją pracę hodowlaną niezwykle poważnie, bo często to do czego musieli dojść zajęło wiele lat i było im pod górę, a po drodze nie brakowało wyrzeczeń, nieprzespanych nocy i morza wylanych łez.

Pamiętajcie Państwo, że hodowca się o Was nie prosił, nie zapraszał Was do swojego „dziwacznego świata”, to wy chcący podpisać umowę współwłasności, pukacie do jego drzwi, do jego zasad, do jego  etyki i utartych schematów. Nikt Państwa nie zmusza do podpisania umowy współwłasności, ale że mowa wciąż nie o przedmiocie, a żywej czującej istocie, warto naprawdę 10 razy uderzyć się w pierś i zadać sobie pytanie „: Czy dam radę?”, 100 razy przemyśleć, czy nie lepiej odłożyć sobie przez kilka lat pieniędzy na zakup psa w pełnej kwocie rynkowej i z pełnym przekazaniem własności, niż zawracać głowę hodowcy, mieszać w sercu i uczuciach wrażliwego charcika, a wreszcie sobie samemu fundować niezły stres, czy nieprzyjemne sprawy w Sądzie, ciągnące się kilka lat.

Jeśli nie wystraszył Cię ten wpis, więcej na temat współwłasności dowiesz się odwiedzając mnie na żywo w hodowli, czytając dokładnie umowę współwłasności i sporządzony do niej aneks, poznając mnie i moje stadko charcików.

Serdecznie zapraszam
Małgorzata

Strona używa cookies (ciasteczek). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Zamknij