NIESZCZELNY PIESEK
Największą wadą w tej rasie jest wielki problem z nauką czystości i brudzeniem w domu. Jest to niepodważalny fakt i największy minus w tej rasie. Fakt konieczny podkreślenia, mimo wyjątków, które się oczywiście zdarzają, szczególnie z uwagi na powroty charcików do hodowli, głównie z tego powodu. Na wstępie jednak pocieszę, że jest to jedyna wada w taj rasie, przynajmniej ja nie zauważam innych. Może poza uciążliwym regularnym obcinaniem pazurów, które bardzo szybko rosną, albo codziennym szorowaniem zębów, gdzie odkłada się kamień nazębny.
Proszę pamiętać, że wpis ten jest tworzony oczami hodowcy, ze sporym stadkiem charcików w domu. Zupełnie inaczej sprawa się ma przy pojedynczym piesku, którego dużo łatwiej kontrolować i wychować. Ale o tym w drugiej części mojego wpisu. Charciki włoskie to pierwotna rasa, w większym stadzie rządząca się atawizmami, instynktami i próbami dominacji, a więc znaczenie terenu może być nasilone, szczególnie w mieszanym stadzie. My hodowcy stajemy na głowie, żeby w hodowlach utrzymać czystość i higieniczne warunki, ażeby wciąż pachniało jak w domu, a nie jak w schronisku. Żeby utrzymać dyscyplinę i porządek, hodowca tej rasy niejednokrotnie musi zaopatrzyć się w „napisiorniki” ( zamiennie nazywane „antysikatorami” ), majtki dla suczek (nawet poza cieczką), piżamki ochronne i maty wielokrotnego użytku, nadające się do prania w pralce.
Proszę mi wierzyć, że mimo wolnego zawodu, ciągłej obecności z psami, wypuszczaniu ich na ogród co chwilę, i tak zdarza się, że dorosłe psy sikają w domu, ukrywają mocz pod meblami, albo z lenistwa wolą zrobić kupę za kanapą niż na dworze, gdzie akurat być może za mocno wieje. To nie koniec! W jednym z moich domów pod Warszawą, gdzie mieszkałam 5 lat, miałam zamontowane w drzwiach wejściowych na stałe małe drzwiczki z klapką z kauczuku dla charcików. Takie jak na amerykańskich filmach wyjścia dla kotów. Charciki doskonale potrafiły korzystać z tego otworu w drzwiach, wybiegając co chwilę, a to do listonosza z aferą, a to do rowerzysty, jednak nie koniecznie już za każdym razem, gdy fizjologia się tego domagała.
Planując zakup szczenięcia tej rasy, nastawić się trzeba, że nauka czystości będzie trzy krotnie dłuższa i wymagająca dużo większej cierpliwości, niż w przypadku innych ras. Najważniejsze, że być może sukces wychowawczy nigdy nie nastąpi, aż do późnej starości i dobrze o tym wiedzieć i mieć z tyłu głowy, decydując się na charcika. Ci, którzy będą twierdzić inaczej, być może posiadają pojedyncze przypadki charcików zachowujących czystość w domu, które w zasadzie tylko potwierdzają regułę. Ci hodowcy znów, którzy będą twierdzić, że owszem, nauka idzie opornie, ale tylko w niepogodę jak wieje i leje, muszą zauważyć, że nie mieszkamy w Hiszpanii, a w Polsce, gdzie od lat w zasadzie mamy jedną porę roku, jesień :) W przewadze miesięcy wieje, leje, jest zimno i nie ma co się czarować, ale i wiosny już mało co przypominają te wiosny z lat dzieciństwa, gdzie w kwietniu można było radośnie biegać w jeansowej kurteczce. W tej chwili nawet w maju zdarza się nie wyłączać jeszcze pieca gazowego, zamykając okres grzewczy po zimie.
Charcik włoski nie ma podszerstka i marznie poniżej 15 stopni. Nie brakuje krzykaczy w tej rasie, prężących swoje muskuły i chwalących się, jak to ich charcik nigdy nie jest ubierany, nawet zimą. Ciężko mi to skomentować, chciałabym tego Pana bądź Panią zobaczyć w samych majtkach na dworze w temperaturze 11-15 stopni, albo mniej. Łatwo sobie wyobrazić jak się musi czuć niekomfortowo ten mały piesek ( jeszcze z tak dużą i nieosłoniętą powierzchnią ciała jak klatka piersiowa) na dworze, gdzie jest zimno i wieje. Zdecydowanie są to warunki, które nie pomagają charcikowi włoskiemu swobodnie się wypróżnić czy wysikać, więc wybierze załatwienie się w domu, gdzie dopiero rozluźni się w cieple i puszczą przykurcze spiętych mięśni.
Ktoś zapyta „A czy to nie rola hodowcy, dobrze przygotować szczenię i nauczyć czystości i załatwiania się w jednym miejscu, przed zmianą domu?”. Odpowiedź brzmi: TAK, to zdecydowanie rola i zadanie hodowcy. Hodowca na starcie jest w stanie zaszczepić w charciku zdrowe odruchy, a nauka w nowym domu pójdzie gładko i jest szansa na duży sukces wychowawczy. W idealnym Świecie powinno to wyglądać tak, że legowisko szczeniąt i suczki karmiącej posiada miękkie puszyste podłoże, dajmy na to kocyk, zgoła inne niż miejsce przeznaczone na toaletę. Toaleta szczeniąt - powinna to być duża niska kuweta wypełniona prawdziwą trawą z rolki, o stabilnym podłożu, nie ślizgająca się po podłodze, żeby nie zrazić do niej szczeniąt. Albo wypełniona pelletem czy trocinami dla zwierząt bezpyłowymi. Szczenięta są inteligentne i rozróżniają faktury doskonale. Dzięki różnicom podłoży w kojcu, budują swoje pierwsze mapy „topografii” miejsca, w którym żyją i się rozwijają. Ważnym elementem socjalizacji szczeniąt jest właśnie zapoznawanie ich z różnymi podłożami. W innej wersji poprawnie byłoby też wstawić kuwetę ze sztuczną plastikową trawą, albo chociaż wsypać do niej jakieś kocie żwirki, czy pellet.
A teraz jak to wygląda w mojej hodowli, wielu innych hodowlach i tym mniej idealnym Świecie? Otóż stosuje się podkłady z wielu warstw materiału, wewnątrz z warstwą nieprzemakalną, są to podkłady nadające się do prania i wielokrotnego użytku. W tym sensie nieco ekologiczne, ponieważ po „zakakaniu” i zasikaniu nie lądują do kosza, jak ma to miejsce w przypadku podkładów jednorazowych z plastiku, jednak nie ma się co czarować - miękki, bawełniany i do tego biały podkład nie pomaga mało pojętnemu charcikowi w nauce czystości. Dłuższy czas po opuszczeniu hodowli męczą się jeszcze rozróżniając czy na ten biały kawałek mogę sikać, czy to już miejsce zakazane i cenny dywanik?
Kiedyś trafiłam przez przypadek w internecie na jedno zdjęcie wnętrza i z przestrachem pomyślałam: „Chryste, jakby charcik to wszystko zasikał!„. To zdjęcie poniżej to jak zły sen hodowcy tej rasy :)
W swojej hodowli przerobiłam już wszystko. Naturalną trawę z rolki, sztuczną trawę plastikową i żwirek dla kota. Żwirek wielokrotnie maluszki probowały jeść i mocno się do niego zniechęciłam, bojąc się zaczopowania jelit i problemów z przewodem pokarmowym. Naturalna trawa z rolki jest mało dostępna, można ją kupić tylko przez internet, jest dość droga, ale też szybko gnije w kuwetach, robiąc się nieznośnie ciężką i trudną w utylizacji potem. Nie każdy ma takie miejsca w ogrodzie, gdzie mógłby jeszcze zregenerować pózniej taką trawę. Inna też sprawa z naturalną trawą z rolki - ciężko namówić na nią nabywców, nie mają przekonania do noszenia po schodach śmierdzącej, ciężkiej kuwety do miejskiego wspólnego śmietnika.
Przy kolejnym miocie wydawało mi się, że znalazłam idealny kompromis i zaczęłam używać w gumowych kuwetach (ociekacze na buty, albo niskie półki samochodowe jako zabezpieczenie bagażnika przed wożeniem brudnych rzeczy) sztucznej plastikowej trawy, łatwo dostępnej w sklepach budowlanych. Cięłam ją na kawałki, mając wiele mini trawniczków na wymianę. Niestety i w tym przypadku nie sprawdziło się to rozwiązanie. Nie wiem jaka reakcja chemiczna zachodziła w tej plastikowej trawie, ale po zasikaniu przez szczenięta, ta sztuczna trawa tak koszmarnie śmierdziała, że mimo zakupu przemysłowych profesjonalnych detergentów do czyszczenia kubłów na śmieci i niwelujących najmocniejsze fetory, nic nie dawało sobie rady z tym smrodem. Nawet suszenie i wietrzenie w upale na trawniku.
Po wielokrotnym praniu, a potem moczeniu w mocnych płynach typu SMELPOL, wejście do pomieszczenia, gdzie stały te „czyste”, wymyte już kuwety, groziło omdleniem ze smrodu. Przykro mi, ale moja hodowla to mój dom i nie wyobrażałam sobie żyć w takim smrodzie 10 tygodni, albo dłużej, odchowując maluszki.
(Na poniższym zdjęciu znajduje się mój zestaw ratunkowy, dzięki któremu w moim domu zawsze pachnie świeżo i ładnie, nawet przy dużym mieszanym stadzie. Absolutną podstawą jest koncentrat SMELPOL, który dolewam do kulki Mila i rozcieńczam z wodą pół na pół. Ważne żeby zakupić kulkę do roszenia podłóg z profesjonalnego sklepu fryzjerskiego typu "Fale, Loki, Koki", ponieważ przy charciku włoskim wysiadają wszelkie spreje, psują się po 40 - stym psiknięciu. Tylko ta kulka z Mili daje naprawdę radę i jeśli się ją trzyma prosto, nie nachylając do podłoża, potrafi posłużyć rok i więcej! Miksturą sporządzoną ze SMELPOLU zraszam podłogi, czekam 20 min i zabieram się za czyszczenie mopem parowym. Nie wiem jak żyłam bez mopa parowego dawniej, dopiero teraz uważam, że dom jest naprawdę czysty i pachnie zupełnie inaczej. Nigdy już nie użyję żadnego zwykłego mopa. Niedawno rozbudowałam wachlarz mojej chemii gospodarczej do sprzątania po charcikach i zatonęłam w zapachach z Fabulosy! Obłędnie intensywne i piękne zapachy! Trzeba pamiętać zanim zaczniemy sprzątać, pochować nie tylko psy, ale i miski z wodą. Podłogi po myciu gorącym mopem powinny same wyschnąć, nie wycieramy ich ręcznikami.)
Wiem, że materiałowe podkłady do prania nie są dobrym rozwiązaniem w nauce czystości, powodują, że być może trwa ona jeszcze dłużej, ale niestety ja się poddałam, przyznaję. Mam na wszystko i tak bardzo mało czasu i muszę podchodzić do rozwiązań w hodowli w sposób pragmatyczny. Wybrałam podkłady materiałowe do prania i do nich też namawiam przyszłych nabywców. Można je kupić na Amazon.pl, na Allegro, albo sporadycznie rzucane są w koszach w Lidlu w poniedziałki, kiedy jest gazetka. Te lidlowskie są bardzo dobre, ale często kupuje mi w Niemczech też koleżanka bardzo chłonne i szybko schnące podkłady z niebieskim spodem. W hodowli mam ich ponad 50 sztuk :) i nigdy nie brakuje świeżych i czystych. Co prawda przez te podkłady i częste prania padły mi juz chyba w trzech pralkach łożyska, ponieważ taki podkład kiedy namaka wodą w bębnie, bardzo zwiększa swój ciężar.
(poniższe zdjęcie przedstawia moją pralnie w piwnicy i dwie pralki. Psia chodzi 3 razy dziennie, non stop, ludzka od czasu do czasu, nierzadko nie wypełniona nawet do połowy praniem)
Mam naprawdę sporą kolekcję screenów zachowanych wiadomości i sms z podziękowaniami od nabywców charcików (nie z mojej hodowli )za szczere wpisy i artykuły traktujące rasę bez tabu i fałszywego lukru. Piszą do mnie obcy ludzie, dziękując za praktyczne rady, proste szczere wpisy mówiące bez ogródek o problemach jakie może stwarzać wychowanie charcika i życie z nim pod jednym dachem. Niejednokrotnie ktoś napisał, że gdyby wcześniej został szczerze poinformowany przez swojego hodowcę o problemie z nauką czystości, nigdy nie zdecydowałby się na tę rasę. Myślę, że udało mi się też odwieść od zakupu charcika przynajmniej 6 osób, które do mnie dzwoniły i przegadaliśmy wszystkie za i przeciw przez co najmniej godzinę! Nie twierdzę, że każdy hodowca kłamie, czy kieruje się tylko chęcią zysku wygładzając rzeczywistość i okraszając ją cukrem pudrem. Być może taki hodowca faktycznie nie ma tak złych doświadczeń jak ja z nauką czystości, ale też do czasu. Znam też takich, którzy nie mieli lat dziesięć i po tym czasie pojawił się w domu samiec, czy suczka, który sikając gdzie popadnie, jeszcze nakręcił stado do podobnych zachowań.
O właśnie! W tym miejscu może warto napisać o pewnym typie suczek miłującym się w sikaniu na łóżka, kanapy i pościel! O ile z samczykami jest głównie problem z podnoszeniem nogi i znaczeniem mebli czy nowych przedmiotów, typu reklamówka z zakupami nieopatrznie pozostawiona na podłodze w kuchni, tak „te suczki” są istną zmorą :) Nie sposób wejść w ich głowy, co powoduje zamiłowanie do sikania na łóżka i kanapy? Czytałam kiedyś, że rasy pierwotne mają taki zwyczaj załatwiania się na wzniesieniach, na czymś wyżej. Przyznam, że mam jedną taka suczkę i jest to bardzo uciążliwe. Jeśli wychodzę z pokoju gdzie była ona ze mną i zapomnę ją zabrać ze sobą, od razu wskoczy na łóżko/ kanapę i je zasika. Przy tej suczce wprowadziłam system zabezpieczania wszystkich miękkich mebli wypoczynkowych prześcieradłami nieprzemakalnymi. Przez tę suczkę, inna suczka w hodowli też parę razy powtórzyła po tamtej ten okropny zwyczaj, ale być może nie doprałam czegoś miksturą detergentów z octem i zwyczajnie znaczyła teren wyczuwając mocz? Przy takich artystkach człowiek zamienia się we własnym domu w detektywa i próbuje rozwikłać wiele zagadek kręcących się wokół moczu. Inna znów suczka już dojrzała, jest tak dominująca i ma tak silny charakter, że musi obsikać każdą miskę po skończonym posiłku, żeby pozostałe charciki w stadzie nie miały wątpliwości kto tu właśnie jadł! :) Ta suczka przemierza też z dziką pasja wszelkie blaty kuchenne i parapety, a jeśli natknie się na takim blacie na pozostawione jedzenie, upoluje je zjadając z satysfakcją łowcy, ale nie zapomni oblać na koniec miejsca po swojej uczcie moczem! Pamiętam jakim szokiem było dla mnie odkrycie moczu na blatach kuchennych kilka lat temu. Odruchowo podejrzewałam samce, zabijając je wzrokiem, a okazało się, że ta niewielka sprytna suczka jest największym zbójem jeśli chodzi o sikanie w domu! Jeśli więc rezerwujecie Państwo suczkę licząc, że będzie łatwiej z tematem czystości w domu, możecie się rozczarować, i samce i suczki to niepoprawne „szczaluchy” !
Dlatego jest ten wpis, żeby ostudzić być może parę osób, albo zachęcić kogoś do poszukania innej rasy, niż unieszczęśliwiać siebie i psa na kilkanaście lat. Charcik włoski jest tak atrakcyjną rasą z wyglądu zewnętrznego, że można stracić głowę, dosłownie! Nie tylko jego niewielki gabaryt, cudowne umaszczenie w pełnej palecie kolorów, słodkie wielkie oczy, brak psiego zapachu, urocze, komiczne i rozczulające zachowania….często zakup charcika włoskiego odbywa się w tzw. różowych okularach, a rozczarowanie i frustracja przychodzą często po roku, a nieraz i nawet po kilku latach. Więcej na ten temat przeczytacie we wpisie „Powrót charcika włoskiego do hodowli”, tymczasem wracając do brudzenia w domu, jest kilka sposobów jak problem zminimalizować, złagodzić, a przy okazji nieco oswoić siebie samych z tym problemem.
Charcik ma bardzo szybką przemianę materii, spala się niesamowicie emocjonalnie, jako bardzo żywe i wrażliwe zwierzątko, energiczne, szybkie. W zasadzie wszystko co robi, robi intensywnie, szybko, energicznie. Słowem przeżywa rzeczywistość dużo intensywniej niż pies jakiejkolwiek innej rasy, a w dodatku na pilocie przewijanym w przyspieszeniu :) Jeśli ograniczymy mu miejsce spania w nocy do niewielkiej budy/klatki, czy domku, gdzie ma swój cieplutki śpiworek, jest duże prawdopodobieństwo, że zachowa czystość do rana, do pierwszego spaceru. Ten sposób - zamykania na noc w klatce czy na bardzo ograniczonej przestrzeni nie sprawdzi się w przypadku szczenięcia ( 4-7 miesięcy, albo ciut więcej). Klatka na noc zamykana z cieplutkim i przytulnym śpiworkiem, doskonale sprawdzi się w przypadku dorosłego psa. Choć i tu warto wewnętrzną poduchę owinąć szczelnie w prześcieradło nieprzemakalne, albo nieprzemakalną poszewkę, jeśli charcik nie wytrzyma, będziemy prać tylko poszewkę śpiworka, a nie całą wielką poduszkę, czy wypełnienie.
Szczenię charcika włoskiego wypróżnia się wielokrotnie w ciągu dnia, choć to też zależy czym jest żywione.
Charcik żywiony surowym mięsem będzie się zdecydowanie mniej wypróżniał i mniej sikał. Mówię to z doświadczenia, ponieważ wiele lat karmiłam stado BARFEM, oraz prowadziłam mioty na BARFIE. Wiem jak ogromna jest różnica w częstotliwości wypróżnień. Charcik jedzący tylko surową dietę RAW będzie robił małe twarde kupy i pobierał dużo więcej wody z mięsa, niż z miski z wodą. Charcik będący na suchej karmie będzie się załatwiał dużo częściej i obficiej, a ilości wypijanej wody na suchej kamie, mogą zdziwić niejednego opiekuna, wciąż dolewającego wody do miski.
Pora posiłków też ma ogromne znaczenie w utrzymaniu dyscypliny i czystości w ciągu dnia i nocy. Ogromne znaczenie ma też przesypianie nocy przez nas opiekunów, nie muszących się zrywać do windy o 3 ej nad ranem, po dwóch innych spacerach wcześniej przed 22.00 i po północy. O ile jeszcze szczęśliwy posiadacz domu z ogródkiem, otworzy drzwi na taras i wypuści szczenię czy dorosłego charcika na szybkie siku, tak właściciel mieszkający w blokach na wyższym piętrze, naprawdę się namęczy przez kilka, albo kilkanaście miesięcy, zanim opracuje idealny tryb funkcjonowania ze swoim charcikiem włoskim. Ja swoje charciki staram się karmić bardzo wcześnie rano, około 6.00 - 7.00, od razu po przebudzeniu. Ostatni posiłek staram się, żeby pojawił się do godziny 17.00 najpóźniej. Nieraz oczywiście zdarzy mi się karmić wieczorami, ale jeśli nie chcę zabrudzonych po nocy wnętrz, ograniczam posiłki do popołudnia. Ważną sprawą jest intensywny spacer w ciągu dnia. Jest on codziennie, w dwóch turach i wypada między 12.00, a 15.00, podczas którego charciki bardzo intensywnie biegają, goniąc się i wypróżniają obficie. W ogóle wyjście z psem na spacer i pola, odruchowo wywołuje chęć zaznaczenia fekaliami i moczem nowego terenu, więc jest to dobry pretekst, aby opróżnić jelita naszego charcika przed wieczorem, czy nocą, która ma szansę być spokojna i przede wszystkim przespana w całości.
Jeśli macie uporczywy problem z sikaniem, odstawicie na komodę miskę z wodą po godzinie 22.00. Uwierzcie mi, Wasz charcik na pewno się nie odwodni przez noc. Napije się rano, kiedy miska znów wróci na ziemię.
Fora internetowe i grupy na FB poświęcone tematyce rasy pękają w szwach od postów skarżących się właścicieli w temacie sikania. Codziennie na amerykańskich i australijskich grupach z charcikiem włoskim pojawia się kilka postów z prośbą o rady jak nauczyć charcika czystości, widać w tych postach brak siły, bije z nich wielkie rozczarowanie i rozdrażnienie. Zapewne kupuli charcika, nie wiedząc nic z jakim kalibrem się to wiąże.
Moi właściciele szczeniąt tak bardzo byli straszeni przeze mnie przed zakupem charcika, że obsesyjnie pilnowali pór wyjścia i zasad jakich trzeba się trzymać podczas nauki czystości, że ich charciki osiągają niewiarygodne sukcesy w tym temacie, a wiele z nich nigdy nie nabrudziło w domu! Często budzili się na zmianę z partnerem w nocy, wyprowadzali dosłownie po każdym posiłku i przebudzeniu szczenię, nagradzali przepysznym mięskiem za każdy sukces na trawie na zewnątrz. Sprytny i inteligenty charcik szybko się połapał co mu się opłaca, z czego cieszy się właściciel i nauka poszła gładko. Jednak były to osoby, które nie pracowały od 8-16 każdego dnia w biurze, ale często rodziny z własnym biznesem w domu, albo trybem pracy hybrydowej. Niestety, ale to wymaga czasu, poświęcenia i cierpliwości i nie wyobrażam sobie, że można przygotować i nauczyć charcika czystości pracując na etacie. Taki pies będzie skazany na załatwianie się jak kot do kuwety, zamknięty w domu, a wymaganie od takiego charcika, że będzie trzymał czystość 8-10 godzin jest nierealne i głupie.
Straszenie i przedstawianie przyszłym nabywcom tak złej wersji wydarzeń, jaka może się zdarzyć, ma sens. Starają się oni bardzo na początku przy nauce czystości, biorąc sobie rady i wskazówki do serca, ale też mają szansę się miło dać zaskoczyć. Czy nie lepiej być zaskoczonym w tę stronę? „Ach, ten hodowca demonizował ten problem, nie jest tak źle!”, niż nie wiedząc czego się możemy spodziewać, być nieprzyjemnie rozczarowanym, a ostatecznie sfrustrowanym i oddać charcika po jakimś czasie do hodowli?
Jest jeszcze inny problem. Nauczony już względnie dobrze czystości charcik wejdzie nagle w okres dojrzewania, straci pamięć zupełnie i nagle nastąpi zupełny regres! Zacznie sikać wszędzie, albo o zgrozo podnosić nogę i znaczyć paroma kropelkami zasłony i meble. Inna fatalna wersja cofania się w rozwoju to obecność innego charcika, nowego szczenięcia, albo charcikowego kumpla, który będąc w gościach oznaczył nam meble czy narzuty. Nasz charcik ideał, grzeczniutki i utrzymujący czystość do tej pory, nagle zaczyna sikać po kątach i oznaczać meble. Sfrustrowani i załamani szorujemy wszystko, pierzemy, psikamy sprejami odstraszającymi, ale to może nic nie pomagać. Psi mocz po kontakcie z detergentami o mocnym i przyjemnym zapachu, dla nas ludzi znika, ale dla psów ten mocz się tylko intensyfikuje i żeby faktycznie zneutralizować smród moczu po naszym gościu, który oznaczył kilka kątów, musimy te miejsca wyprać z dodatkiem octu. Dopiero ocet neutralizuje zapach moczu i zapobiega chęci znaczenia w nieskończoność danych miejsc.
W tym miejscu gorąco polecam „napisiorniki” dla samców firmy MISOKO. Dla dziewczynek mają też super majtki. Nie te co znacie od lat i szyją je wszyscy z bawełny... te są naprawdę wyjątkowe, a jakość jest powalająca! Kiedy je porównuję z tymi, które do tej pory kupowałam i sama szyłam, to jak porównać Jaguara do starego Fiata 126 p. Nieprzemakalny wierzchni materiał, oddychająca membrana, materiał wewnątrz delikatny i przeciw odparzeniom delikatnej skóry charcika, dwie wszyte gumki powodują, że siusiak naprawdę jest spacyfikowany i szczelnie zamknięty ( nie ma szans, żeby wyjrzał na zewnątrz ), na koniec moc tego rzepa .... czasem naprawdę mam problem żeby szybko samca wypuścić z tego i rozerwać rzep. Nie daj Boże jak wsadzicie do pralki nie zapięty, wyciągnięcie po praniu z kocem, narzutą, czy podkładem i nie oderwiecie, taką mają moc te rzepy. Produkt absolutnie zachwyca, nie spodziewałam się naprawdę takiej jakości. Polecił mi je inny hodowca charcików włoskich z dużym mieszanym stadem psów. Kupicie je na www: https://erbeanimals.pl/ w zakładce sklep. Można też wpisać w lupce "pielucha wielorazowa dla psa". Ja kupiłam je na wystawie w Kielcach, ale stacjonują na Śląsku. Dla charcika w standardzie, ale raczej szczupłego polecam XS, dla konika S, M nie nadaje się dla charcika ( nawet bardzo dużego i grubego). XS może być za ciasny dla charcika w standardzie, ale zaokrąglonego. Znów S będzie stanowczo za duży i trzeba doszyć zatrzaski nieco przesuwając ciaśniej zapięcie.
Właściciele z jednym charcikiem włoskim, czy to samcem, czy suczką, mają dużą szansę na nauczenie charcika czystości w domu, jednak prawdziwych trwałych efektów radziłabym się spodziewać po minimum 13-16 miesiącach, a wcześniej wszystkie wpadki traktować wciąż z przymróżeniem oka, nie załamując się.
W przypadku charcika włoskiego z większości irytujących cech wyrasta on z wiekiem. Jest to pocieszające i odnoszące się także do tematu brudzenia w domu. W tej rasie słowo CIERPLIWOŚĆ to klucz, nagroda przychodzi z czasem. Zawsze mówię wydając szczenię przyszłym właścicielom, że prawdziwą radość z obcowania z ta rasą odczują po drugim roku życia. Suczki w tym wieku są zazwyczaj już po 3 cieczkach, samczyki w pełni się rozwijają, dojrzewają i mają za sobą dwie uciążliwe w zapachy wiosny. Drugi rok życia w tej rasie to trochę jak magiczna różdżka - nagle z dnia na dzień ktoś nam podmienia psa :)
Szczegółowa instrukcja jak uczyć charcie szczenię czystości w domu, znajduje się w mojej „Instrukcji charcika włoskiego”, którą załączam w wyprawce moim nabywcom, ale w tym miejscu mogę napisać o pewnych złotych zasadach, które zbliżają nas do sukcesu z utrzymaniem czystości w domu.
Na kilkanaście psów, jakie posiadam spróbuję podsumować, ile psów trzyma czystość w domu, a ile zupełnie nie trzyma. Najczystsze są dwa samce mieszkające na współwłasność poza hodowlą, Mazu i Vallo. Nigdy niczego nie obsikują i nie znaczą w swoich domach, a zostawiani są „luzem” w swoich domach i obie współwłaścicielki nie stosują antysikatorów. Chłopcy to dorosłe już samczyki, ale nie sikali i nie znaczyli nawet będąc bardzo młodymi samcami. Na ironię losu, Mazu wrócił do hodowli z uwagi na uciążliwe znaczenie mebli w poprzednim domu, ale mieszkał tam z innych charcikiem włoskim, gdzie pojawiła się dominacja o uczucia domowników i chęć zwrócenia na siebie uwagi wrażliwego samczyka. W nowej rodzinie, gdzie do dziś wciąż jest jedynakiem, został pokochany od pierwszych chwil. Był rozpieszczany i poczuł się w końcu naprawdę ważny, nigdy nic nie zasikał, ani nie oznaczył, a zostaje w domu nieraz sam na wiele godzin! Najczystsze moje suki, to dwie czarne suczki, obie bardzo wyraźnie komunikują chęć wyjścia na dwór, a Trissy wręcz potrafi sobie sama otworzyć drzwi, uderzając łapką w klamki ;) Myślę, że mogę podzielić swoje stado suczek pół na pół, na te trzymające czystość i te brudzące pasjami i ukrywające nieczystości za meblami. To ruletka w zasadzie i chyba byłabym ostrożna z twierdzeniami, że suczki o umaszczeniu czarnym są najinteligentniejsze i najczystsze, ale tak dokładnie i w innych hodowlach się zdarza. Inni hodowcy mają podobne obserwacje. Z samczyków mieszkających ze mną najczystszy jest młodziutki Picasso, aż szczeka na mnie głośno, żeby go wypuścić na podwórko. Podobnie komunikuje chęć wyjścia młody Hypernova (Haluszek), uderzając łapką w bramkę, które są wszędzie wstawione w otwartych futrynach, dzieląc przestrzeń domu na pokoje/pomieszczenia, w których mieszkają lubiące się i dopasowane charciki. To też bardzo istotne w trzymaniu porządku w stadzie. Jeśli nieopatrznie połączymy w jednym pokoju suczki, które ze sobą dominują o pozycję w stadzie, albo zwyczajnie nie lubią się, z pewnością podłoga będzie bardzo obsikana. Połączenie w pokojach zgodnych teamów, albo wręcz kochających się charcików, z moich obserwacji bardzo mocno wpływa na utrzymanie czystości w hodowli. Nie ma chyba nic gorszego dla charcików, jak wrzucić je wszystkie razem do jednego wielkiego pomieszczenia. Kiedyś rozmawiałam o tym z hodowcą z północnej Polski i zwróciła na to samo uwagę - pozostawione luzem stado charcików urządziło sobie w domu po prostu igrzyska w kompletnym zdewastowaniu całej przestrzeni. Takie wnętrze po powrocie wygląda, jakby charciki prześcigały się który zrobi najwięcej kup i odda największą ilość moczu, a atawizmy i ilość dzikich instynktów, która wyzwala się u takiej zgrai, jest często trudna do ogarnięcia umysłem.
(poniższe zdjęcie przedstawia moje samczyki w zabudowanych ochronnych piżamkach, szytych na specjalne zamówienie dla mojej hodowli przez firmę RUPERT. Charcik pod spodem ma opaskę z podpaską w środku. Samczyki nie są izolowane czy zamykane w klatkach oraz osobnych pokojach. Dzięki takiemu zabezpieczeniu w postaci zabudowanej piżamki mogą swobodnie biegać po domu, nie znacząc mebli czy zasłon. Jedynie wycięty jest otwór na pupę charcika, jeśli w nocy zdarzy mu się zrobić kupę. Charcik w takiej piżamce z antysikatorem pod spodem przesypia całą noc i utrzymuje czystość aż do rana! Na pewno stanowią też zabezpieczenie przy niechcianej ciąży, pełnią rolę pasów cnoty, choć chcę być dobrze zrozumiana - suczki są oddzielane podczas cieczki od samczyków, jednak piżamka pełni naprawdę wiele przydatnych funkcji. Jest szyta w obszernym, swobodnym workowatym kroju z elastycznego materiału, który jest bardzo lekki i przewiewny. Suczki także mają swoje specjalnie opracowane kroje )
Mam nadzieję, że ten wpis nieco przybliża też zwykłym posiadaczom charcika włoskiego z czym na co dzień w hodowli zmaga się hodowca. Nasza codzienność jest naprawdę uciążliwa, pełna pracy i wcale nie wygląda to tak kolorowo, jak na załączonych zdjęciach ze szczeniaczkami na instagramie. Hodowla psów rasowych to też ciężkie i mroczne kulisy, nie tylko te związane z brutalnymi prawami natury, narodzinami i śmiercią, dominacją między psami, ale i przeogromnym znojem i pracą nad utrzymanie czystości i logistyką w hodowli.