W tym roku zaplanowanych było kilka odległych krajów dla L'Origine, w tym właśnie San Marino. Nie ze wszystkim udało mi się wyrobić, ale rok się nie skończył, więc ta śliczna zwinna żmijka na pewno zaprezentuje jeszcze swoje wdzięki na kilku europejskich ringach. W San Marino były organizowane aż cztery wystawy i szczerze mówiąc planowałam oczywiście wszystkie cztery, niestety drugi raz w życiu przydarzyła mi się taka sytuacja, że zgłoszenia zostały zamknięte nagle przez organizatora, bez uprzedzenia i to dużo wcześniej niż wskazywał na to ostateczny termin. Dwa lata temu zaplanowałam wystawę w Luksemburgu. Ten niewielki kraj również cieszy się wielką popularnością wśród wystawców i tam również przez ograniczenia miejsc zgłoszenia potrafią zamknąć się, chwilę po tym, jak są otwarte. W San Marino na wystawie może być tylko 500 psów i tak z dnia na dzień organizator zamknął zgłoszenia, pozostała otwarta jedna krajowa wystawa w niedzielę i duży dylemat czy zapisywać Lorisię, ponosząc tak ogromne koszta związane z wyjazdem tylko na jedno show? Zdecydowałam się na ten wyjazd, ponieważ Championat San Marino i tak robi się w dwóch sezonach, a potrzebne są do jego zakończenia aż cztery wnioski CAC.
Ostatniego dnia postrach zasiała znana Pani sędzia Lisbeth Mach (Switzerland), która pojawiła się w zastępstwie. Niesamowity autorytet i znawca dziesiątej grupy, sędzia, która zapraszana jest na Wielkie Ringi i niejednokrotnie sędziująca Wystawy Światowe! Niezwykle wymagająca sędzia, znana z tego, że sprawdza reakcje charcików rzucając w ich kierunku delikatnie piłeczkę. Pasjonaci wystaw, którzy podróżują po całym Świecie i znają naprawdę doskonale większość autorytetów, bezsprzecznie twierdzą, że już sam fakt dostać u Pani Lisbeth Mach ocenę doskonałą, to sukces Pani sędzi bardzo spodobała się nasza wspaniała kruszynka, zachwycała się jej głową, nienagannym ruchem i budową ciałka, doceniła jej dziewczęcy urok i niezwykle "żywą" naturę. L'Origine w tak cudownym stylu rozpoczęła swój Championat San Marino, dostając pierwszy wniosek CAC, co naprawdę było nie lada wyczynem, zważywszy, że pozostałe psy, mimo, że były same w swojej klasie nie otrzymały takiego wniosku.
Wystawy w San Marino znane są z tego, że sędziują tam zawsze niezwykle wymagający sędziowie, dlatego tytuł z tego małego kraju, jest naprawdę prestiżowy i z pewnością będziemy go kontynuować w przyszłym sezonie. Lorisia pojechała na ten wyjazd z moją koleżanką Madzią i jej mężem, a że Magda doskonale zna stado moich charcików, a one ją po prostu uwielbiają, Lori na wyjeździe robiła furorę, doskonale się bawiła i przywiozła z wyjazdu wiele zdjęć zwiedzając malownicze krajobrazy