Prosto z Niderlandów, po zakończonej ceremonii wręczenia nagród na ECC, wyruszyłam prosto do Francji odebrać zarezerwowaną suczkę od Nathalie Hurel, z hodowli De Magistris. Podróż zaczęła się więc w nocy, ale dzięki tym nocnym godzinom w Niderlandach można jechać autostradami 130 km/h, od godziny 6.00 rano już tylko 100 km/h. Z Niderlandów miałam i tak spory kawałek do przejechania przez Belgię, prawie 800 km, więc zależało mi, żeby sporą część trasy zrobić właśnie w nocy.
Belgia o świcie urzekła mnie swoją architekturą, czystością i klarownością planowania przestrzeni. Podobnie jak na Majorce, domy budowane są z kamienia na przedmieściach, w piaskowych, kremowych i naturalnych pastelowych odcieniach. W całej Belgii, Niderlandach i Francji nie ma ogrodzeń ( niczym fortece - jak u nas w kraju). Podwórka i place przed domem mają formę otwartą, lekką, ewentualnie delikatnie zarysowaną fragmentem niskiego żywopłotu. W całej Francji uderza niezwykła estetyka na każdym kroku. Wieś we Francji to także w przewadze kamień na elewacjach i wszędzie bez wyjątku piękne, drewniane i kolorowe okiennice :) Brak ogrodzeń, estetycznie przycięte strefy ogrodu w formie otwartej, zapraszającej, bez wyraźnych podziałów na „moje/twoje”, to wszystko naprawdę wywołuje pozytywne wrażenia w umyśle. Większość tych rozwiązań architektonicznych stało się dla mnie inspiracją jak w przyszłości wyremontować i wykończyć na zewnątrz dom :)
We Francji i Belgii zwraca uwagę, że na wsiach nie ma w ogóle małych sklepików spożywczych! U nas w Polsce przeciwnie, jest ich mnóstwo, prawie w każdej wsi :) Musiałam przejechać w niedzielę Belgię i Francję, więc większość sklepów była zamknięta, dlatego zmieniłam ustawienia w GPS , licząc jak zawsze na piękne widoki i spokojniejszą, malowniczą trasę, ale i drobne zakupy na śniadanie. W niedzielę w tych krajach można coś zjeść jedynie w restauracjach i to też nie od 7.00 rano :) Trzeba być przygotowanym także na nietypową obsługę na stacjach paliw :) Podobnie, jak prawie na całej Islandii, stacje paliw w Belgii (nawet w miastach) są samoobsługowe, a płatność odbywa się kartą przy dystrybutorze. Oznaczenia wymagają skupienia, bo zanim w ogóle zatankujemy, musimy na ekranie przejść przez kilka wyborów, co na niektórych stacjach nie było proste.
Popołudniu dotarłam do Nathalie i miałam okazję spędzić u niej sporą część dnia, oglądając hodowlę, poznając jej stado dorosłych psów, oraz wszystkie szczeniaki, które akurat miała na wydaniu. Nathalie zrobiła na mnie ogromne wrażenie, jest to osoba obdarzona wielką wrażliwością i skromnością, a jej podejście do hodowli zupełnie odstaje od tego co do tej pory znałam. Nie spotkałam się nigdy z tak surową selekcją na charakter hodowanych psów! Kiedy ja podziwiałam głowy w jej stadzie, albo wskazywałam, które szczenię podoba mi się i dlaczego, Nathalie kwitowała to komentarzem zawsze na temat charakteru danego malucha i jego predyspozycji w przyszłym życiu, czy to w hodowli, czy w domu jako pupil. Potrafiła wycofać z planu hodowlanego cenne importy, jeśli dany charakter jej nie odpowiadał, to się nazywa konsekwencja i charakter! Ale „efekty” tego , czuć podczas obcowania z jej stadem, naprawdę to chodzące ideały z zachowania, o spokojnej zrównoważonej psychice.
Oczywiście poznałam też rodziców mojej małej Maman na żywo. Rubis i Amber robią na żywo duże wrażenie, to bardzo stabilne z zachowania psy, Rubis towarzyszył nam cały czas, również w domu, ciągle rozdawał całusy i wchodził nienachalnie w interakcję. Ustawiałyśmy ich w stójkach i robiłyśmy zdjęcia pozycji wystawowych, miałam okazję bardzo dokładnie przyjrzeć się ich budowie oraz poznać ich charaktery! Nathalie opowiadała, że Amber szczególnie utalentowana jest pod kątem coursingów, liczę na to bardzo u małej Maman, a pewne moje obserwacje specyficznej anatomii, nieco wydłużonej sylwetki po mamie, sugerują, że Mała może mieć ten „dopęd w łapkach” w przyszłości ;) Czas pokaże.
Ten rodowód jest niesamowity. Aż mam wypieki na twarzy, gdy go analizuję i kolejny razy przeglądam. W jednym psie spotyka się taka egzotyka i różnorodność genów, że to zachwyca. Na tym rodowodzie szczególnie zależało mi z uwagi na świeży koktajl genetyczny, sporą domieszkę charcików z Ameryki Południowej, surową selekcję Nathalie pod kątem charakterów i wreszcie idealny pigment jaki ugruntowany jest w tym drzewie dzięki przeplatającym się redom i czarnym psom.
Patrząc od strony genotypu i układu alleli małej Maman, kolor seal, jaki ona ma, jest najlepszym umaszczeniem do dalszej pracy hodowlanej, idealną bazą i punktem wyjściowym. Seal to bogactwo i różnorodność :) Ktoś kto ma pojęcie o genetyce, wie, jak cenne jest to umaszczenie w hodowli, to zaprzeczenie epidemii „DILUTED” psów zalewających Europę.
Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że gust zmienia się wraz z pogłębiającą się wiedzą. Spotkanie na żywo Nathalie w zasadzie tylko umocniło mnie w tym twierdzeniu. Dziś zupełnie inaczej patrzę na charciki, im moja wiedza na temat dziedziczenia umaszczeń i chorób jest głębsza, im większe mam stado, tym uważniej dostrzegam jak ważne są pewne cechy, o których wcześniej nawet nie myślałam! Dawniej ponad wszystko stawiałam eksterier, zdrowie, dziś dużo ważniejszy jest charakter i on powinien w równym stopniu determinować decyzje hodowcy na temat dalszego pozostawiania w hodowli danych suczek i samców. Nie może być drugoplanowo traktowany, a w hodowlach nie mogą zostawać piękne, ale nieznośne charciki. Niedopuszczalne, żeby rasa szła w tym kierunku. Trzeba brać przykład od takich osób jak Nathalie i czerpać z jej bogactwa doświadczeń. Ktoś taki jak ona, żyjący na co dzień z kilkudziesięcioma charcikami, starymi i młodymi, musiał dokonać mądrych decyzji w selekcji stada i hodowanych psów, żeby codzienność z tą wspaniałą rasą wciąż mogła być przyjemnością, a nie udręką i wyzwaniem każdego dnia ;)
MAMAN jest kwintesencją hodowli De Magistris. To wyjątkowa Perełka i ten rodzaj charciego dziecka, które kocha się od pierwszych chwil. Zdumiewająco mądra, stateczna, nad wyraz spokojna, niczym dorosły już charcik. Fakt, że zakolegowała się z Tosią, najstarszą moją charciczką w stadzie i najmądrzejszą, świadczy tylko o wyjątkowości małej MAMAN. Tosia odwzajemnia jej uczucia, toleruje ją i śpi wtulona w pulchną kulkę :) W hodowli De Magistris na każdym kroku czuło się miłość, widać było gołym okiem po zachowaniach psów, jak bardzo Nathalie je kocha wszystkie, ile uwagi każdemu z nich poświęca osobno! Malutka Maman skradła nasze serca całkowicie i dołączyła już do „ulubieńców” w naszej sypialni :)
Powrót z Francji do Polski nie należał do przyjemnych, mimo 1400 km, jakie przyszło nam spędzić w trasie, Mała Maman zniosła nad podziw godnie i spokojnie. Po paru minutach po odjechaniu spod domu Nathalie, Maman po prostu zasnęła, podczas całej podróży ani razu nie piszczała i załatwiała się tylko na postojach, na trawnikach parkingowych. Większość czasu spała, bawiła się gryzakami, albo z równie sympatyczną i kochaną L’Origine, którą co jakiś czas wkładałam jej do klatki, jako miłą towarzyszkę podróży. Bałam się bardzo o powrót, jak maleńkie szczenie zniesie trud podróży, a jednak od początku Maman hipnotyzowała wręcz swoim urokiem i spokojem, jaki z niej bije. Mój bank oszalał - nie spotkał się jeszcze chyba z taką ilością transakcji kartą w ciągu 20 h w aż 4 różnych krajach :) !! Tankowanie w Holandii w nocy, croissant i kawa nad ranem w Belgii, obiad we Francji, tankowanie w Belgii, Francji i Niemczech….z pewnością zapamiętam ten wyjazd na długo :) Po tych km za kierownicą, jakie przyszło mi zrobić, dosłownie szczekam na widok samochodu teraz :) 1200 km do Holandii z Polski+800 km z Holandii do Francjii+1400 km z Francji do Polski!!! Teraz wyprawa do samca na krycie oddalonego 600 km wydaje się zabawną przejażdżką. Zdjęcia z hodowli De Magistris zostały wybrane do tego artykułu podczas konsultacji z Nathalie i za jej zgodą.